sobota, 10 października 2015

Biel pełna niespodzianek



Wszyscy moi znajomi wiedzą, że ja nigdy nie mam nudnej, czytaj: spokojnej, jazdy komunikacją miejską. 



Sezon chorób. Alergie. Tabaka. Nie ważne. Do tego dowolnie wybrana przestrzeń – ulica, przystanek autobusowy, wykład lub, co gorsza, zapchany autobus czy tramwaj. 

Jako że tramwaj jest dla mnie szczególnie traumatyczny, posłużę się jego przykładem do wyjaśnienia mojego bólu istnienia. 

Jest siódma rano, a ja jadę na zajęcia tzw. bydlęcym tramwajem, co oznacza, że wsiadając na drugim (sic!) przystanku, nie tylko nie liczę na wolne siedzenie, ale w myślach modlę się o kawałeczek podłogi i skrawek rury, której mogę się złapać. Wydaje się więc, że zostałam wystarczająco ukarana przez los.

Nie. 

Obok mnie stoi bądź siedzi (szczęściarz!) człowiek przeziębiony. No i wiadomo – jak chory, to i smarkaty/ pociągający (zależy od obiektu). Chory wyciąga więc chusteczkę i uwalnia zawartość swoich zatok. Nie byłoby w tym nic dla mnie obrzydliwego, ot, zwykła ludzka czynność. Ale nie.

Chory nie potrafi poprzestać na czynności smarkania, musi bowiem dokładnie przyjrzeć się płynom (?), które właśnie pierwszy raz zobaczyły świat. I mnie.

 I ja też je pierwszy raz zobaczyłam. 

I to nie jest miłość od pierwszego wejrzenia, uwierzcie. 

No więc gile już są, ich właściciel pilnie je ogląda, a razem z nim, naprawdę czysto niechcący, oglądam je ja. Kolor. Gęstość. Wszystko. Właściwie taka osoba nie musi już iść do lekarza, na podstawie ich wydzieliny jestem w stanie dokładnie opisać stadium ich choroby i zaproponować plan leczenia.

Czasami, stłoczona między plecakiem młodego chłopaka, 5 litrową torebką wymuskanej damy oraz wydatnym brzuchem Janusza, nie jestem nawet w stanie skierować swojej głowy w inną stronę. W takich wypadkach pozostaje mi tylko zamknięcie oczu i usilne powstrzymanie się od wyhaftowania choremu jego odzieży. 

Może by więc spróbować powstrzymać się od szerokiego gestu rozkładania swojej obsmarkanej chusteczki przed zebraną widownią i cieszyć się jej zawartością jedynie w zaciszu własnego domu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz