poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Dom pośrodku niczego

Kocham moją mamę. Naprawdę. Ale czasem mam ją ochotę udusić. Z czułością, ale jednak udusić.

Polski bus. Jakiś czas temu postanowiłam zabrać moją rodzicielkę na niedzielną wycieczkę do Torunia, w którym była całkiem niedawno - jakieś 30 lat temu. Niestety, już jakiś czas po zakupieniu czerwonych biletów okazało się,  że w piątek mam pożegnanie koleżanki z pracy (znalazłam się w środku Ciechocinka. Tyle że w Gdańsku. Tańce, swawole, dziwni ludzie - czułam się jak swoja). W sobotę przyszedł czas na wieczór panieński (lepienie penisa, alkohol, tańce i swawole - tyle że bardziej cywilizowane, w klubie). Logiczne więc, że niedziela była dla mnie dniem dość ciężkim, choć bardzo przyjemnym.

Wrócmy jednak do powrotu i PolskiegoBusa. Zmęczona weekendowymi uciechami postanowiłam zdrzemnąć się w czerwonym (co zdarza mi się rzadko). Poinformowałam więc mamę, rozłożyłam fotel i usiłowałam przyciąć komara. Zamknęłam oczy. Czułam, że tym razem może mi się udać. Wjechałyśmy na autostradę.
5 minut później.
- Karolina, patrz. Dom.
- ...
- Ja to bym nie mogła tak sama mieszkać. Bez sąsiadów. Jak to tak można?
Tu nastąpił jakiś mój komentarz, zapewne niezbyt elokwentny. Zamknęłam oczy.

3 minuty później.
- Zobacz, znowu. Sam jeden. Wyobrażasz tak sobie? Nikogo w pobliżu. Ja to bym się bała.

7 minut później (chyba znów powoli się relaksowałam). Czuję ponaglające klepanie po nodze. Się wystraszyłam.
- Patrz. Facet na rowerze.
- No i co? - Na nic więcej nie mogłam się zdobyć.
- Tak nic nie ma na około a on na rowerze jedzie.

Przez chwilę zastanawiałam się, czy przypadkiem nie jadę tourbusem po Londynie - zaciekawienie i skupienie na krajobrazie mojej mamy były łudząco podobne. Zrozumiałam, że nie zasnę, podniosłam więc fotel i pogodziłam się z myślą, że znów zasnę późno w nocy.
W ciągu podróży mama wielokrotnie poruszała jeszcze temat mieszkania "nigdzie", komentowała każdą wioskę, czasem krzycząc też z niemałym oburzeniem:
- Patrz! Przy samym lesie mieszka!!!
No tak, wsadźmy go za to do więzienia. Komentarze zostawiałam już jednak dla siebie, elokwentnie dukając jakieś monosylaby.

 Gdy wróciłyśmy wieczorem do domu, tata zapytał mamę:
- No i jak było w Toruniu?
Tu spodziewałam się pochwały ze strony mamy, że super, że pooprowadzałam ją po mieście, że pyszne lody u Lenkiewicza. Wypięłam więc dumnie pierś i czekałam.
Usłyszałam jednak:
- Ty wiesz jak ci ludzie mieszkają przy tej autostradzie?!?!?!

P.S. Czy wspomniałam, że moja własna rodzona matka zasnęła na ostatnie pół godziny jazdy?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz