piątek, 11 września 2015

Polski język, trudna język

Z ciężkim bólem, wyrywającym się do tysiąca innych rzeczy sercem i wszystkimi pomysłami co właściwie powinnam NATYCHMIAST zrobić, wzięłam się za swoją magisterkę. Najprawdopodobniej będzie to analiza blogowych pamiętników. Od kilku dni przeglądam więc blogi, wpisy.


I matko bosko kabanosko! Wciąż mam mikserki w oczach.

Ja rozumiem, że nie każdy musi być laureatem konkursu ortograficznego. Że nie zawsze trafi się z przecinkiem. Że czasem trudne słowo potrafi zrobić nam psiku(ta)sa.


Jakoś to do tej pory znosiłam, ale dziś przelała się czara mojej ortograficznej goryczy. Przeczytałam komentarz na jednej ze stron i umarłam. Polonistycznie, językowo umarłam.

"ja tez mialem kiedys pamietnik ale mi ukradla taka dziewczyna chyba tak mi sie wydaje. wpisali mi sie wszyscy prawie. ja widze rze wpisuje ci sie tylko jedna osoba-to sie chyba jakos nazywa chyba nakretctwo. ja sie wpisuje w strone pamientnika w dzien urodzin mojej curki krzestnej, mjego przyjaciela i hitlera. Na gorze pientro na dole parter czy moje slowa sa czegos warte?"

Pomyślałam, że to pewnie jakiś fake, że niemożliwe, że ściema, że pobite gary. Ale nie, ten człowiek zdaje się tak pisać na serio.

Postanowiłam jednak zająć się tym tysiącem nieczekających zwłoki rzeczy i porzuciłam przygotowania do magisterki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz