wtorek, 10 listopada 2015

Jaki ojciec taki syn







Często mówi się, że „niedaleko pada jabłko od jabłoni”. Nawet jeśli chcemy, trudno nam uniknąć dziedziczenia schematów i cech od rodziców. Nawet jeśli się nam one nie podobają. Obserwuję to wokół siebie, zauważam w sobie. To dzieje się jakby obok nas, niechcący. A jednak się dzieje. 

Ostatnio siedziałam przy stole z osobami mi bliskimi. Była to rodzina, rodzice i dorosłe dziecko. Na początku starałam się w rozmowie uczestniczyć, temat był dla mnie szalenie ciekawy, jednak nie bardzo umiałam (i chciałam) wciąć się w wymianę zdań silnych osobowości - ojca i syna. Matka, podobnie jak ja, zrezygnowała z udziału w grze i jedyne komentarze wygłaszała do mnie. Atmosfera była tym bardziej podkręcona, bo na stole stał alkohol i panowie, w krótkich przerwach między kolejnymi argumentami, wypijali kolejkę za zdrowie. Postanowiłam zamilknąć. Zapadłam się wygodnie w bujany fotel i obserwowałam.

Argumenty fruwały w powietrzu. Rozmowa była rzeczowa. Ale ewidentnie trafiło na siebie dwóch silnych samców, którzy chcą mieć decydujący głos. Silni podobnie, bo i styl rozmowy bardzo podobny. Ojciec i syn, nie dało się tego ukryć.

Władcze, szerokie gesty. Podnoszenie głosu (nie krzyk) w ekscytacji i zniecierpliwieniu jednocześnie. Przedłużone monologi, przerywanie w pół słowa, walka o czas. Wzajemne wytykanie sobie przedłużonych monologów, przerywania  i zawłaszczania czasu. Gesty „tłumacza” – ręka złożona w „dziubek”, potrząsana w rytm wyjaśniających sytuację słów (wyjaśniających, ponieważ dopóki się ze mną nie zgodzi, nie rozumie o co chodzi).

To jak turniej w tenisa stołowego – głowa cały czas chodzi od jednego zawodnika do drugiego. Reakcja goniąca akcję. Szybka piłka. Walka o wygraną. Rozmowa nie może skończyć się na wymianie poglądów – ktoś musi wygrać. I muszę być to ja. Nie on. 

Podobieństwo stylu rozmowy widoczne było gołym okiem. Zarzuty o irytujące gesty czy zwroty równie dobrze mogli skierować do siebie. Ale tego nie widzieli. Nie widzieli, jak bardzo są do siebie podobni. Jak bardzo syn, dla którego ojciec jest autorytetem, zinternalizował jego styl rozmowy.

Patrzyłam na to wszystko i wciąż się zadziwiałam. Wiedziałam, że są do siebie podobni w swojej zaciętości, ale tak ogromne podobieństwo zarówno mnie uderzyło jak i rozbawiło. Niejeden raz słyszałam bowiem jak bardzo syn irytuje się takimi rozmowami z ojcem twierdząc, że nie da się z nim normalnie dyskutować. 

Z nim czasem też. Tak na marginesie.


Zróbcie sobie taki socjologiczny eksperyment. Odsuńcie się od rozmowy, powstrzymajcie od głoszenia swojego sądu na jakiś temat. Skupcie się za to na tym co inni mówią, ale przede wszystkim na to, jak mówią. Zanalizujcie ich tak, jak analizuje się polityków podczas debaty. Zobaczycie, jak wiele nowych rzeczy możecie się dowiedzieć o osobach, które wydaje wam się, że znacie dobrze. A jeśli to rodzina – jakie podobieństwo w ich zachowaniu da się odczytać. 

To nie tylko dla zabawy. Taka wiedza przydaje się w życiu – w pracy, w domu, wśród znajomych. Będziecie wiedzieli z kim i jak rozmawiać, żeby dojść do porozumienia. Uniknąć konfliktów. Żeby zadowolić rozmówcę i osiągnąć własne korzyści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz